piątek, 13 września 2013

Stosunek z Fantazją? Nieprzerwany...

Marzyła o nim od bardzo niedawna. Nawet go nie znała, bo przecież nie miała pojęcia, kim jest, jak się nazywa i  co tak naprawdę czuje. Ale czy to właśnie ta wiedza określa poznanie drugiego człowieka? Może i tak- na pewno w przypadku mężczyzny...

Byłam krótką i przerywaną Fantazją. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie podejrzewałaby siebie O TAK... Wybujałą wyobraźnię. Nie była to, broń Boże, kwestia religii czy wychowania, a raczej wewnętrznej potrzeby zdystansowania, zdyscyplinowania i nieodparta chęć kontrolowania wszystkiego, a przede wszystkim własnych instynktownych zachowań. Przyjemność płynąca z naszych stosunków była dla niej tak ogromna i intensywna, że na moment pozwalała mi się do siebie zbliżyć, objąć, zaistnieć... Stawałam się dla niej wszystkim- nią także, pochłaniałam i pożerałam,a wszystko po to, by było jej dobrze, bardzo dobrze... I właśnie dlatego próbowała okiełznać swoją wyobraźnię. Zabawne, macie tak mały wpływ na rzeczywistość, a chcielibyście opanować nierzeczywiste?

Widziała go tylko jeden raz, na ulicy. Szedł przez miasto z dziewczyną. Nie trzymali się za ręce, tylko rozmawiali. On patrzył na kobietę z podziwem i radością. Na pewno nie była jego koleżanką. W pewnym momencie mężczyzna odwrócił się w Jej stronę i obdarzył przelotnym spojrzeniem. Nie było ono jednak obojętne, byle jakie, ale... Piękne. Ona była piękna. Przeszli we trójkę na drugą stronę ulicy. Nasza bohaterka zatrzymała się na przystanku, para czekała na kolejne zielone światło. Nadal rozmawiali, śmiali się. Po raz ostatni zerknęła w ich stronę: mężczyzna uniósł swoją rękę i pogładził włosy dziewczyny. Zatapiając dłoń w jej włosach napawał się ich miękkością. Zrobił to jednak tak powabnie, że zwykły gest stał się dla obserwatorki najpiękniejszym, jaki dotąd widziała.

Poczuła się oczarowana subtelnością nieznajomego i ogromnym szacunkiem, który odznaczał się w postawie wobec partnerki.

"Jesteśmy sami, wreszcie tylko my dwoje. Dookoła zieleń. Czyli jest nas już trójka... Rozmawiamy o kolorach. On obstaje za błękitem, ja dzielnie bronię fioletu. Nie chcę pójść z Nim do kina, wolę do teatru. Wybieramy bibliotekę. Rozpina guziki mojej bluzki. Całuje odsłonięte piersi. Skrada się w kierunku moich rozchylonych ust. Liże dolną wargę- cicho, subtelnie... Jednym, zdecydowanym ruchem ściąga ze mnie majtki. Koronka jest trochę porwana. Wszystko, w co byłam ubrana ląduje gdzieś w trawie. Całujemy się namiętnie. Wchodzi we mnie. O, Boże! Wybacz, że to właśnie Ciebie wzywam, ale to odruchowe... Instynktowne... Nie!"

Kolejny raz to samo, wybudzona jak ze snu. I to jakiego!

"Delikatnie przyspiesza. Całe napięcie ulatuje ze mnie, inne kumuluje się gdzieś... Gdzieś pomiędzy moimi nogami. To drugie jest przyjemne, coraz bardziej i bardziej... Jeszcze, jeszcze, jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Stop!!!"

Za myślami podąża coś "jeszcze"- jej ręka...

"Przez cały czas powtarzam: "Kochaj się ze mną, kochaj się, nie przestawaj! Proszę, nie przestawaj!" Jestem już tak blisko finału. On zatrzymuje się na chwilę. Patrzy na mnie, patrzy z podziwem i radością. Gładzi moje włosy tak, jak wtedy. Znów przyspiesza."

Dzwonek do drzwi.

"Już nic się nie liczy. Jeszcze tylko trochę, jeszcze tylko trochę... O, tak! O, TAK!!!"

Czy ktoś jeszcze wierzy w skuteczność stosunków przerywanych?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz